Voir ce film Jonathan regarder en ligne 4K

Nasza strona internetowa wykorzystuje cookies (pol. ciasteczka)

W celu sprawnego i szybkiego działania serwisu, zapewnienia wygody podczas jego przeglądania, dostosowywania funkcjonalności do indywidualnych potrzeb użytkowników, a także w celach statystycznych oraz reklamowych, używamy informacji zapisanych za pomocą cookies. Korzystanie z serwisu jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików cookies. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Lubimyczytać.pl - najlepsze recenzje książek

Kraina Chichów

7,16 ( 5026 ocen i 298 opinii) Zobacz oceny

tytuł oryginału The Land of Laughs

data wydania 7 września 2010

liczba stron 268

  • Wznowienie najgłośniejszej powieści Jonatana Carrolla - niezwykłej mieszanki humoru i horroru. Odwołując się do słów samego Carrolla, można by stwierdzić, iż Kraina Chichów to książka, od której czytelnikowi włos się jeży na głowie, gdyż okazuje się, że potworem może być wszystko, co nas otacza: znajomi, jedzenie na stole i półki pełne książek. Jest to też powieść o cudzie i grozie tworzenia -.

    Wznowienie najgłośniejszej powieści Jonatana Carrolla - niezwykłej mieszanki humoru i horroru. Odwołując się do słów samego Carrolla, można by stwierdzić, iż Kraina Chichów to książka, od której czytelnikowi włos się jeży na głowie, gdyż okazuje się, że potworem może być wszystko, co nas otacza: znajomi, jedzenie na stole i półki pełne książek. Jest to też powieść o cudzie i grozie tworzenia - porusza problem osiągnięcia artystycznego: czy wielki pisarz jest zarazem wielkim alchemikiem, zdolnym przemienić słowo zapisane na papierze w człowieka w niebieskim kapeluszu, który naprawdę stanie pod naszymi drzwiami? A jeżeli jest do tego zdolny, to czy jest to wspaniałe, czy potworne

    źródło opisu: www.rebis.com.pl

    źródło okładki: www.rebis.com.pl

    Trwa wyszukiwanie najtańszych ofert.

    Mogą Cię również zainteresować

    Bilet do szczęścia
    Beata Majewska

    8,1 (49 ocen i opinii)

    Nadwiślańskie serca
    Katarzyna Archimowicz

    7,18 (11 ocen i opinii)

    Miasteczko kłamców
    Megan Miranda

    7,8 (5 ocen i opinii)

    Fobos. Tom 2
    Victor Dixen

    7,42 (122 ocen i opinii)

    Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja
    Edward St Aubyn

    6,92 (13 ocen i opinii)

    Pocztówki z Grecji
    Victoria Hislop

    6,78 (9 ocen i opinii)

    Dyskretne szaleństwo
    Mindy McGinnis

    8,43 (7 ocen i opinii)

    Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki
    Colson Whitehead

    7,07 (97 ocen i opinii)

    Przesyłka
    Sebastian Fitzek

    7,73 (30 ocen i opinii)

    6,91 (5635 ocen i opinii)

    Na zachód od Edenu
    Jean Stein

    6,25 (4 ocen i opinii)

    Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz
    Anna Kamińska

    8,26 (86 ocen i opinii)

    Bang bang! Wystrzałowy samochód
    Ian Fleming

    Młody nauczyciel – Tomasz Abbey –postanawia spełnić swoje marzenie i napisać biografię Marshalla France’a – pisarza, którego książkami fascynował się od dziecka. W tym celu bierze urlop w pracy i wkrótce udaje się do miasteczka Galen, gdzie pisarz spędził większość życia i gdzie mieszka obecnie jego córka. W międzyczasie spotyka inną fankę France’a – Saxony, która oferuje swoją pomoc i ostatecznie razem podejmują się zadania. Z czasem zauważają, że w miasteczku dzieją się dziwne rzeczy.

    Witajcie w …krainie grafomanii, gdzie najlepszy jest…epilog!

    W miarę postępów w lekturze, książka budziła we mnie różne skojarzenia, np. z „Klinem” Chmielewskiej (chociaż tam wątek towarzyski wypada znacznie lepiej) oraz z przygodami Tomasza i Tuppence A. Christie.
    Bo co my mamy w tej książce? Są: kochankowie, ochy-achy, seks, erekcja, piersi, trójkąty, czworokąty… ŻENADA. Pierwszy z brzegu cytat:

    „-Czego ja chcę? Dlaczego właśnie teraz zadajesz mi to pytanie? Chciałam ciebie, Tomaszu. Nadal.

    Młody nauczyciel – Tomasz Abbey –postanawia spełnić swoje marzenie i napisać biografię Marshalla France’a – pisarza, którego książkami fascynował się od dziecka. W tym celu bierze urlop w pracy i wkrótce udaje się do miasteczka Galen, gdzie pisarz spędził większość życia i gdzie mieszka obecnie jego córka. W międzyczasie spotyka inną fankę France’a – Saxony, która oferuje swoją pomoc i ostatecznie razem podejmują się zadania. Z czasem zauważają, że w miasteczku dzieją się dziwne rzeczy.

    Witajcie w …krainie grafomanii, gdzie najlepszy jest…epilog!

    W miarę postępów w lekturze, książka budziła we mnie różne skojarzenia, np. z „Klinem” Chmielewskiej (chociaż tam wątek towarzyski wypada znacznie lepiej) oraz z przygodami Tomasza i Tuppence A. Christie.
    Bo co my mamy w tej książce? Są: kochankowie, ochy-achy, seks, erekcja, piersi, trójkąty, czworokąty… ŻENADA. Pierwszy z brzegu cytat:

    „-Czego ja chcę? Dlaczego właśnie teraz zadajesz mi to pytanie? Chciałam ciebie, Tomaszu. Nadal chcę. Tylko czy to w tej chwili ma jakiekolwiek znaczenie?”
    Ciągłe „Tomaszu. Anno. Ryszardzie” gwarantuje znużenie i irytację. Daje poczucie uczestniczenia w jakiejś telenoweli. Paradoksalnie najlepiej wypada imię…Saxony.
    Czułem się tak jakbym teoretycznie miał iść na spotkanie (wieczorek) ze znanym aktorem, a wylądował ostatecznie na pokazie garnków…

    Wśród tej grafomańskiej dżungli, siłą rzeczy, tak dla wyjątku, można odnaleźć ciekawsze wersy, jak np. ten:
    „Ostre i czyste słońce tkwiło jak pieczęć pośrodku kobaltowoniebieskiej koperty.”
    Albo ten: „Poznałeś najbardziej szokującą część prawdy. Reszta to już tylko PS-y.”
    Powyższe to jedynie wyjątki, które można zliczyć na palcach jednej ręki.

    Pomysł. Pomysł. Wszyscy chwalą Pomysł. Prawda jest taka, że ktoś w końcu musiał na niego wpaść i być tym pierwszym wynalazcą Pomysłu. SZKODA tylko, że tym kimś okazał się Carroll i MISTRZOWSKO Pomysł SPARTOLIŁ!

    Jest rzecz jasna idea, ale tego pomysłu autor pozwala nam posmakować tak, jak to ma miejsce na degustacji w supermarkecie. Tam chociaż, jeśli trafi się życzliwa hostessa, tacek można wziąć kilka a tu… Jednym słowem, wszystko, co ciekawe autor zdaje się zostawać gdzieś na boku! Miasteczko potraktowane bardzo po macoszemu. Końcówka w powiązaniu z wcześniejszą akcją zwyczajnie do siebie nie pasują. Przez pierwsze 250 str. (całość liczy 300) momentów intrygujących, dynamicznych, wprowadzających niezwykłość miasteczka i jego mieszkańców jest dosłownie na jedną stronę! To wygląda tak, jakby Carroll pisał romansidło, pomijając w ogóle swój Pomysł a potem, pod koniec książki nagle chciał jednym pstryknięciem zamienić to w „śmieszny horror”, bo przecież książka nieubłaganie miała zmierzać ku końcowi.

    Książkę podzielono na trzy części i epilog. Pierwsza część jest bardzo przeciętna, ale to w końcu początki historii więc dajmy jej czas na rozwinięcie skrzydeł. Poza intrygującym wątkiem kolekcjonerskim, brak elementów godnych uwagi. Druga część to już totalna katastrofa. Siedlisko ochów-achów że aż miło. Trzecia część (naznaczona jeszcze powikłaniami z drugą)…a ja wciąż czekam na ten horror; dopiero jakieś 40 ostatnich stron jest zbliżone do tego, co niby miało być w całej książce, na zasadzie: „przysiądę trochę nad zakończeniem, zaskoczę, dam dreszczyk emocji a czytelnicy na pewno nie zauważą ponad 200 str. kiczu i bylejakości”. Mówiąc delikatnie, nie przepadam za książkami, w których zakończenie jest jedyną ciekawą częścią.

    Narracja pierwszoosobowa jest często dobrym posunięciem, ALE tylko wtedy, gdy autor dobrze sobie z nią radzi i potrafi uczynić narratora ciekawą postacią i pozwolić czytelnikowi utożsamiać się z nią. Gdzieś w połowie książki Tomasz (nauczyciel i pisarz-amator zarazem) okazał się zupełnie kimś innym, niż był do tej pory. „Poczułem się jak szmata”, mówi o sobie. I trudno się z tym nie zgodzić. Ale to nie koniec! Jakby było komuś mało, nasz główny bohater z przeciętniaka – typowego szaraka - okazuje się obdarzonym nadprzyrodzoną mocą wybrańcem…

    Pisarstwo Carrolla do mnie nie przemawia. świat wykreowany wydaje się wręcz odstręczający, a bohaterowie nie wzbudzają sympatii i szybko pozwalają o sobie zapomnieć. Tak więc wykreślam z pamięci nazwisko autora, ale nie tytułu książki. Inaczej mógłbym go zapomnieć i nie mógłbym przestrzegać przed nim innych, łudzących się, że warto go przeczytać. Nie wiem jak ckliwe romansidło, z trójkątem relacyjnym w tle, można w ogóle nazwać „śmiesznym horrorem”? Parafrazując opis wydawcy z okładki, mamy do czynienia z… niezwykłą mieszanką pretensjonalności, tanich uniesień miłosnych oraz spektakularnie zaprzepaszczonego potencjału. Nie tego się spodziewałem. Wielkie rozczarowanie i niesmak. Uwaga! Nie ma żadnego horroru, nie ma humoru, jest romansidło rodem z harlequinów. Ta książka nie była tym, czym mogła być.

    Przerzucałem kolejne kartki i nie mogłem się doczekać, kiedy to się wreszcie skończy (pomijając samą końcówkę). Bo, podobnie jak Tomasz: „Nawet jeżeli mam do czynienia z najgorszą szmirą, kiedy już raz zacznę czytać, tkwię na haczyku, aż dobrnę do końca.”

    Nigdy wcześniej nie zetknęłam się z twórczością Jonathana Carrolla dlatego nie przewidywałam co mnie może spotkać.Czytając "Krainę chichów"przeniosłam się w świat magii,tajemniczości i nadprzyrodzonych zdarzeń.Fikcja miesza się tutaj z rzeczywistością i to wszystko niesamowicie oddziaływuje na naszą wyobrażnię.
    W zasadzie nie lubie i nie czytuję powieści fantasty,lecz "Kraina chichów" znacznie odbiega od powszechnych skojarzeń z tym gatunkiem.

    Opinia zaznaczona jako spoiler. Pokaż ją.

    Na okładce wydawca napisał, że w tej książce znajdziemy niezwykłą mieszankę humoru i horroru. Hm. To nie jest niezwykła mieszanka, to mieszanka inteligentna :-) To całkiem interesująca historia młodego nauczyciela Toma, który chce napisać biografię swojego ulubionego pisarza Marshalla France'a. Większość książki to leniwa akcja, przyjemne opisy i ciekawość czy mu się uda. Dopiero trzecia część daje nam dreszczyk adrenaliny. To nie typowy horror, to powieść ze szczyptą tajemnicy, nadprzyrodzonych zdarzeń i trzymania kciuków za powodzenie działań pisarza-amatora Toma.
    W tej książce interesujące jest to, że czytając zastanawiamy się nad kruchością życia, nieuchronnością zdarzeń. Pytamy, czy nas też Bóg (lub inny Stwórca) wymyślił i napisał dla nas scenariusz, którego musi się trzymać? A może istnieje na świecie jakiś Tom, który nam pomoże zmienić bieg wydarzeń, lub powrócić im na właściwe tory?

    Opinia zaznaczona jako spoiler. Pokaż ją.

    Lubię ten świat z powieści Jonathana Carroll, świat z pojawiającymi się dybukami, mówiącymi psami, kotami, w którym np. dorosły mężczyzna spotyka się i rozmawia z samym sobą, ale tym sprzed kilkunastu lat.
    Moim zdaniem przez taki zabieg autor pokazuje, że nie wszyscy to samo widzimy (nie wszyscy widzą gadającego psa), odczuwamy, rozumiemy. Czy taka wrażliwość daje przewagę? Uszczęśliwia? "Kraina Chichów " odpowiada, że nie, wręcz odwrotnie, niszczy i prowadzi do tragedii.
    Innym pytaniem nasuwającym się po przeczytaniu tej książki, to takie: Jak głęboko można się utożsamiać, fascynować, odnieść do siebie samego, światem fikcji literackiej?

    Jeszcze jeden wątek z "Krainy Chichów" zwrócił szczególną moją uwagę. Zacytuję:"Wszyscy mieszkańcy udali się na stację Galen, szczęśliwi, (. ), kiedy Marshall France rzeczywiście wróci i już zawsze będzie dyrygował ich życiem".
    Moim zdaniem autor pokazuje tutaj ludzi (mieszkańcy Galen), którym wygodnie i łatwo żyć bez potrzeby decydowania o.

    Lubię ten świat z powieści Jonathana Carroll, świat z pojawiającymi się dybukami, mówiącymi psami, kotami, w którym np. dorosły mężczyzna spotyka się i rozmawia z samym sobą, ale tym sprzed kilkunastu lat.
    Moim zdaniem przez taki zabieg autor pokazuje, że nie wszyscy to samo widzimy (nie wszyscy widzą gadającego psa), odczuwamy, rozumiemy. Czy taka wrażliwość daje przewagę? Uszczęśliwia? "Kraina Chichów " odpowiada, że nie, wręcz odwrotnie, niszczy i prowadzi do tragedii.
    Innym pytaniem nasuwającym się po przeczytaniu tej książki, to takie: Jak głęboko można się utożsamiać, fascynować, odnieść do siebie samego, światem fikcji literackiej?

    Jeszcze jeden wątek z "Krainy Chichów" zwrócił szczególną moją uwagę. Zacytuję:"Wszyscy mieszkańcy udali się na stację Galen, szczęśliwi, (. ), kiedy Marshall France rzeczywiście wróci i już zawsze będzie dyrygował ich życiem".
    Moim zdaniem autor pokazuje tutaj ludzi (mieszkańcy Galen), którym wygodnie i łatwo żyć bez potrzeby decydowania o sobie, ludzi śmiejących się, chichocących z radości, że wszystko ktoś za nich ustalił, zadecydował, nawet to, kiedy i w jakich okolicznościach mają umrzeć. Środowisko hermetyczne. Czy nie przypomina nam to czegoś?

    ps. Zapomniałam o najważniejszym: To książka o ogromnej! odpowiedzialności twórców kultury, w tym przypadku pisarza, za swoją twórczość.

    Po lekturze "Krainy Chichów" zapragnąłem mieć bulteriera.

    To mój powrót do tej książki. Pierwszy raz czytałem ją w wieku 13 czy 14 lat, ale wtedy nie do końca zrozumiałem wszystko jak trzeba, a co za tym idzie nie doceniłem pisarskiego kunsztu autora. Różne są opinie o tej książce. Wiele już o niej napisano. Jak dla mnie jest to absolutnie fenomenalna powieść.

    Oczarował mnie klimat - chwilami absurdalny, chwilami groteskowy, humor miesza się z elementami grozy, magia miesza się z horrorem, fikcja z rzeczywistością. Czytelnik jest zaskoczony wyobraźnią autora. Nic z początku nie zapowiada się nadzwyczajnie - fan pragnie napisać biografię swojego idola. Nie spodziewając się przy tym, że decyzja ta wywróci całe jego życie do góry nogami i to w taki przedziwny sposób. Jak do tego dołożymy jeszcze chwilami duszny i niepokojący klimat małej społeczności, postaci posiadające głęboko skrywane sekrety i tajemnice oraz niby przewidywalne a jednak zaskakujące zakończenie to wszystko to.

    Po lekturze "Krainy Chichów" zapragnąłem mieć bulteriera.

    To mój powrót do tej książki. Pierwszy raz czytałem ją w wieku 13 czy 14 lat, ale wtedy nie do końca zrozumiałem wszystko jak trzeba, a co za tym idzie nie doceniłem pisarskiego kunsztu autora. Różne są opinie o tej książce. Wiele już o niej napisano. Jak dla mnie jest to absolutnie fenomenalna powieść.

    Oczarował mnie klimat - chwilami absurdalny, chwilami groteskowy, humor miesza się z elementami grozy, magia miesza się z horrorem, fikcja z rzeczywistością. Czytelnik jest zaskoczony wyobraźnią autora. Nic z początku nie zapowiada się nadzwyczajnie - fan pragnie napisać biografię swojego idola. Nie spodziewając się przy tym, że decyzja ta wywróci całe jego życie do góry nogami i to w taki przedziwny sposób. Jak do tego dołożymy jeszcze chwilami duszny i niepokojący klimat małej społeczności, postaci posiadające głęboko skrywane sekrety i tajemnice oraz niby przewidywalne a jednak zaskakujące zakończenie to wszystko to składa się na powieść od której naprawdę ciężko się oderwać. Mnie było ciężko.

    Jest to dopiero druga książka Carroll'a jaką przeczytałem ale już teraz wiem, że dzięki tej z automatu stał się on jednym z moich ulubionych a także najciekawszych pisarzy których książki poznałem. Mało kto potrafi wyczarować tak sugestywny klimat i tak mnie wciągnąć fabułą i stylem pisania.

    Bezsprzecznie jest to jedna z najlepszych książek jakie czytałem.

    Popularność twórczości Carrolla w Polsce przypomina przypadek Williama Whartona, a jemu dałem dwukrotnie 9 gwiazdek. Obaj cieszą się wyjątkową sympatią i uznaniem TYLKO u nas. Toteż żywię nadzieję, że i ja przyłączę do licznego grona jego wielbicieli, tym bardziej, że rekomendował go "mój" Stanisław Lem.
    Amerykański Żyd, Jonathan Samuel Carroll /ur.1949/ został w 1973 r, nauczycielem angielskiego w Międzynarodowej Szkole Amerykańskiej w Wiedniu, a jednym z jego uczniów był syn Lema - Tomasz. Omawiana książka została wydana w 1980 r. a jego twórczość zaliczono do realizmu magicznego, cokolwiek on znaczy.
    Miejscem akcji jest małe miasteczko, które autor tak charakteryzuje: /strony odnoszą się do e-booka, a jest ich 500/
    /217/ ". O takich miasteczkach jak nasze powstają dowcipy. „Macie tu jakieś życie nocne? Tak, ale ją dzisiaj zęby bolą”. "
    Nim ocenimy książkę.

    Popularność twórczości Carrolla w Polsce przypomina przypadek Williama Whartona, a jemu dałem dwukrotnie 9 gwiazdek. Obaj cieszą się wyjątkową sympatią i uznaniem TYLKO u nas. Toteż żywię nadzieję, że i ja przyłączę do licznego grona jego wielbicieli, tym bardziej, że rekomendował go "mój" Stanisław Lem.
    Amerykański Żyd, Jonathan Samuel Carroll /ur.1949/ został w 1973 r, nauczycielem angielskiego w Międzynarodowej Szkole Amerykańskiej w Wiedniu, a jednym z jego uczniów był syn Lema - Tomasz. Omawiana książka została wydana w 1980 r. a jego twórczość zaliczono do realizmu magicznego, cokolwiek on znaczy.
    Miejscem akcji jest małe miasteczko, które autor tak charakteryzuje: /strony odnoszą się do e-booka, a jest ich 500/
    /217/ ". O takich miasteczkach jak nasze powstają dowcipy. „Macie tu jakieś życie nocne? Tak, ale ją dzisiaj zęby bolą”. "
    Nim ocenimy książkę zauważmy błędy: pierwszy - techniczny:
    /428/ "..Basen na podwórku za domem był specjalnie dla niego podgrzewany do co najmniej trzystu stopni Fahrenheita. " tzn 149 stopni Celsjusza.
    a drugi logiczny:
    /405/ "..Galeńczykom ten problem był obcy. Żyli w duchu najczystszego kalwinizmu, z tą różnicą, że nie martwili się zupełnie, co ich spotka po tamtej stronie śmierci. "
    Powstał oksymoron, bo całe chrześcijaństwo bazuje na perspektywie "tamtej strony".

    Stworzyciel Miniświata, Żyd Frank, wskutek zmiany nazwiska z Frank na France:
    /260/ " Stał się jedną ze stworzonych przez siebie postaci. To bardzo znaczące. "

    Rzeczywistość tego Miniświata autor opisuje zabawnie:
    /366/ "..Gadające psy, współczesny Prometeusz, posługujący się wiecznym piórem zamiast gliny. „Tomasz odwrócił się na drugi bok i dotknął bulteriera. – To był tylko sen, kochanie – powiedział bulterier”."

    No i, na koniec, co nam autor proponuje?
    Alternatywne życie, w którym nie tylko wszystko jest przewidziane, a więc FATUM, wobec którego np pogodzony z losem Hiob nie śmie pójść do dermatologa, lecz również wszechstronna dostępność wiedzy o tym, co nas czeka, ŚWIADOMOŚĆ przyszłych zdarzeń. To oznacza BEZSENSOWNOŚĆ MARZEŃ I NADZIEI.

    Dziękuję, nie skorzystam, a książce daję wysoką notę /7/, bo czyta się "miło, łatwo i przyjemnie", a ponadto wspomniana rekomendacja Lema jest dla mnie zobowiązująca.

    Dla mnie powieść magiczna. Czytałam ją pierwszy raz jako nastolatka, w takim nieatrakcyjnym wydaniu, z wyjątkowo paskudną okładką, ale była to miłość od pierwszego czytania ;). Lubię do niej wracać co kilka lat, poprawia mi humor, Carroll cudownie potrafi operować językiem. Każde zdanie w tej powieści czyta się z przyjemnością, a już wątki bezpośrednio dotyczące osoby i twórczości Marshalla France'a są po prostu zaczarowane. Sama fabuła też wciąga nas powoli, nieubłaganie prowadząc do zaskakującego finału. Polecam

    Przeczytana: 2010 rok

    Od uwielbienia do paranoi bliska jest już droga. Łatwo można przekroczyć tę cieniutką, niewidoczną prawie granicę. Niesie to za sobą wiele konsekwencji często nieprzyjemnych, niełatwych, a nawet niebezpiecznych. Na własnej skórze przekonał się o tym Tomasz Abbey z "Krainy Chichów" Jonathana Carrolla. Zapatrzony w swego idola Marshalla France i jego książki wraz z równie wielką jego miłośniczką wyrusza do miasteczka Galen, w którym za życia mieszkał France, aby za zgodą jego córki Anny napisać jego biografię. To, co dzieje się w Galen od początku do końca jest intrygą Anny i mieszkańców, która ma na celu odzyskanie tego, na czym najbardziej im zależy.

    Niesamowity klimat powieści przyciąga, magnetyzuje i nie pozwala się oderwać. Pozornie fabuła powieści jest prosta, mało ciekawa, w zasadzie nie warto sięgać po tę książkę. To tylko pozory. Carroll stworzył świat, w którym paranormalne łączy się z normalnym, gdzie fikcja miesza się z prawdą. Jego słowa, opisy, wydarzenia.

    Od uwielbienia do paranoi bliska jest już droga. Łatwo można przekroczyć tę cieniutką, niewidoczną prawie granicę. Niesie to za sobą wiele konsekwencji często nieprzyjemnych, niełatwych, a nawet niebezpiecznych. Na własnej skórze przekonał się o tym Tomasz Abbey z "Krainy Chichów" Jonathana Carrolla. Zapatrzony w swego idola Marshalla France i jego książki wraz z równie wielką jego miłośniczką wyrusza do miasteczka Galen, w którym za życia mieszkał France, aby za zgodą jego córki Anny napisać jego biografię. To, co dzieje się w Galen od początku do końca jest intrygą Anny i mieszkańców, która ma na celu odzyskanie tego, na czym najbardziej im zależy.

    Niesamowity klimat powieści przyciąga, magnetyzuje i nie pozwala się oderwać. Pozornie fabuła powieści jest prosta, mało ciekawa, w zasadzie nie warto sięgać po tę książkę. To tylko pozory. Carroll stworzył świat, w którym paranormalne łączy się z normalnym, gdzie fikcja miesza się z prawdą. Jego słowa, opisy, wydarzenia, oddziaływują na wyobraźnię i umysł czytelnika tak, że wraz z bohaterami zaczynamy się zastanawiać, czy przypadkiem nie postradaliśmy zmysłów. Ubogi pomysł w zupełnie niesamowitej oprawie. Mój początkowy opór i jakaś wewnętrzna niechęć, topniały z każdą kolejną stroną.

    Całkiem dobry zarys charakterów postaci, udane opisy zarówno miasteczka jak i mieszkańców. Dość dużo dialogów, ale ciekawych, rozbudowanych, jednak książka nie traci przez to na wartości. Nie ma się wrażenia, że autor "upchnął" dialogi tam, gdzie nie ma pomysłu na akcję.

    Akcja jest specyficzna. Rozkręca się powoli, ale konsekwentnie. Carroll rzuca czytelnikowi strzępek jakiejś informacji, rozbudzając tym samym jego ciekawość, a następnie potrafi przez kilkanaście stron zająć bohatera inną sprawą, po czym jak gdyby nigdy nic powraca spokojnym tempem do owego strzępka. Przyznać trzeba, że wiedział Carroll, co robi, stosując taką zabawę w kotka i myszkę, ponieważ dzięki temu pozwolił wczuć się czytelnikowi w sytuację, pogłówkować, posnuć troszkę domysłów, które na domiar wszystkiego i tak okazują się potem niecelne. Tutaj nie da się domyślić zakończenia.

    Zakończenie jest po prostu kompletnym zaskoczeniem. Coś takiego mógł wymyśleć tylko ktoś posiadający wybujałą wyobraźnię. Mimo to trzeba przyznać, że pasuje do całości książki. Jest utrzymane w tym klimacie niesamowitości. Pozostawia w niepewności, bo nie wyjaśnia, co dalej się stanie z głównym bohaterem

    Ciekawi mnie, jak to jest czuć się chociaż przez jeden dzień panem tworzenia rzeczywistości. Móc niczym Prometeusz lepić z gliny postacie na swoje podobieństwo i bawić się ich życiem. Rządzić ludzkim strachem, przez narzucenie z góry ustalonych reguł i od czasu do czasu łamać te same reguły w imię wyimaginowanych pomysłów.

    W ten sam sposób w moich oczach twórcą stał się Jonathan Carroll pisząc wyśmienitą "Krainę Chichów". Różnica jest tylko taka, że Carroll stworzył fikcję literacką a nie zajmował się kreowaniem realnego świata. Pisarz opowiada nam historię amerykańskiego nauczyciela, który zafascynowany tajemniczym autorem książek postanawia napisać jego biografię. Aby jak najbardziej wczuć się w atmosferę, decyduje się na spisanie dzieła swojego życia w rodzinnym mieście literackiego bohatera. Jednak ani on, ani towarzysząca jemu dziewczyna, nie zdają sobie sprawy jak wielkie zagrożenie czyha na nich pośród niby tego przyjaznego miasteczka.

    Jonathan Carroll zaznajamia nas z.

    Ciekawi mnie, jak to jest czuć się chociaż przez jeden dzień panem tworzenia rzeczywistości. Móc niczym Prometeusz lepić z gliny postacie na swoje podobieństwo i bawić się ich życiem. Rządzić ludzkim strachem, przez narzucenie z góry ustalonych reguł i od czasu do czasu łamać te same reguły w imię wyimaginowanych pomysłów.

    W ten sam sposób w moich oczach twórcą stał się Jonathan Carroll pisząc wyśmienitą "Krainę Chichów". Różnica jest tylko taka, że Carroll stworzył fikcję literacką a nie zajmował się kreowaniem realnego świata. Pisarz opowiada nam historię amerykańskiego nauczyciela, który zafascynowany tajemniczym autorem książek postanawia napisać jego biografię. Aby jak najbardziej wczuć się w atmosferę, decyduje się na spisanie dzieła swojego życia w rodzinnym mieście literackiego bohatera. Jednak ani on, ani towarzysząca jemu dziewczyna, nie zdają sobie sprawy jak wielkie zagrożenie czyha na nich pośród niby tego przyjaznego miasteczka.

    Jonathan Carroll zaznajamia nas z obawami ludzi zupełnie wymyślonych, takich którzy muszą kiedyś umrzeć na makabrycznym ołtarzu okrutnego pisarza. Niczym Frankenstein tworzy istoty, które jak marionetki w rękach kuglarza tańczą swój ostatni taniec. Przyglądając się temu, wszystko może się wydawać przerażające ale Carroll zadbał o to, żeby ten horror mieszał się z dużą dozą humoru. Czytając jego powieść sam zapragnąłem przez chwilę spaść prosto w tę irracjonalną krainę. Dzięki podróży do niezrozumiałego miasta uświadomiłem sobie, że czytanie książki jest jak podróż po świecie drugiego człowieka.

    Zatrzymałem się dłużej przy cytacie: "Pytania są niebezpieczne, Nie ruszaj ich, będą spały. Zapytasz - zbudzisz, i znacznie więcej niż myślisz pytań powstanie". Czy to oznacza, że ciekawość w rozwiązaniu utopijnego świata może nam zaszkodzić? Być może, ale bardzo mocno zachęcam wszystkich tych którzy nie czytali "Krainy Chichów" do wypróbowania tego na własnej skórze.

    Polecam tę książkę z jeszcze jednego powodu. Jest nim wizja, z jaką Jonathan Carroll przedstawia świat który nie istnieje. Świat, który czaruje ale jednocześnie przeraża, zdumiewa i rodzi podejrzenia. Jednym zdaniem, świat będący arcydziełem fikcji.